Archiwum 04 maja 2005


maj 04 2005 Nie ma nic. NIC
Komentarze: 2

Słoneczko moje nie jest w ciąży. To znaczy było ale była to miesięczna ciąża bez zarodka (samo jajeczko) przynajmniej tyle zrozumiałem ze strzępków informacji jakie udało mi się uzyskać od lekarzy. Aby pozbyć się (jak to nazwałem w myślach połowy dzidziusia) dostała tabletkę poronną plus zabieg łyżeczkowania macicy. Boże jak Ona cierpiała, cały dzień wymioty, krwawienia i niesamowity ból brzucha a to tylko ból fizyczny o cierpieniach psychicznych nawet się boje miśleć. Kiedy wywieźli ją z gabinetu jeszcze śpiąca po narkozie prawie się rozpłakałem. Dobrze, że dochodziła jeszcze jakiś czas do siebie dzięki czemu miałem czas na pozbieranie się w sobie. NIE MOGĘ sobie pozwolić na słabość. Słoneczko musi mieć we mnie oparcie. Powiedziała dzisiaj naprawdę piękne zdanie, o którym nie zapominam i które utrzymuje we mnie nadzieję. Powiedziała: "Być może to co nas teraz spotkało to jest przygotowanie drogi dla naszego następnego dzidziusia". Najprawdopodobniej tak jest, no bo jakże mogłoby być inaczej. Jedno jest pewne czeka nas teraz jeszcze trochę badań, leków i nadziei w oczekiwaniu na kolejne dwie kreseczki testu ciążowego. Na oddziale na którym leży słoneczko nie ma wesołych ludzi. Każda osoba to oddzielna tragedia. Dwie inne dziewczyny w pokoju to dwa inne poronienia, a pokoi jest kilkanaście.
W ciągu dnia myślałem, że to przez Boga, że Bóg zawinił, że mimo że się modliłem nie zostałem wysłuchany. Jaki ja jestem zadufany w sobie jak mogę posądzać o taką tragedię Boga. Jestem człowiekiem wierzącym a mimo to tak zwątpiłem. Jest tak jak mówi Słoneczko teraz została przygotowana droga dla naszego dzidziusia. Jak na razie nie chciał tam jeszcze zamieszkać ale teraz jak jest już wysprzątane to na pewno jakiś się zdecyduje.

Dziękuje wszystkim za komentarze i za modlitwy, które z pewnością pomogły nam przetrwać ten dzień.

zapiski-taty : :