Pedzie.
Komentarze: 3
Naraziłem się dziś dwóm osobom w pracy, a dokładniej mówiąc osoby te przestały mnie lubić i zaczęły traktować jak dziwaka.
Poszło o homoseksualistów. Najpierw wypłynął temat homoseksualizmu i par homoseksualnych żyjących ze sobą.
Generalnie na początku wszyscy się zgadzali, że homoseksualiści nikomu nie przeszkadzają i niech sobie żyją.
W miarę rozwijania tematu szły coraz 'grubsze' docinki pod adresem gejów (ale lesbijek już nie) a to co mnie
zapieniło to było stwierdzenie kolegi, że On jako zmotoryzowany nie życzy sobie żeby homoseksualiści manifestowali i
zagradzali mu ulice bo On dla przykładu nie robi manifestacji ze swoją dziewczyną.
Wkurzyłem się bo jakoś tak prostacko mi to zabrzmiało, i tu na marginesie muszę dodać, że pare lat temu pomyślałbym i
powiedział podobnie, ale na szczęście spotkałem Słońce, które wyprostowało mi parę poglądów.
Mówię kolesiowi, że najprawdopodobniej homoseksualiści manifestują, bo są dyskryminowani i muszą w jakiś sposób pokazać, że po
pierwsze SĄ, po drugie chcą móc normalnie żyć.
To, że żyją inaczej niż ogół polskiego społeczeństwa to już jest ich broszka i nikomu nic do tego. Na to kolega wytoczył z
grubej rury stwierdzenie, że ok. niech sobie żyją tylko niech się z tym nie obnoszą. Kurde (pomyślałem) jak to mają się
nie obnosić? Jak kogoś kocham to się z tym obnoszę. Jestem wtedy szczęśliwy i chcę to tej osobie pokazać a nie kryć się z tym.
Jak widzę Słońce moje na ulicy to się do niej uśmiecham, kupię jej kwiatki i pocałuje w czółko
(z racji różnicy wzrostu jest to najczęściej całowana część Słoneczka przeze mnie w pozycji stojącej), a nie udaję, że
Jej nie znam i dopiero za drzwiami domu okażę jej to co do Niej czuję.
W tym momencie kolegę poparła koleżanka argumentując, że dzisiaj geje poproszą o legalizację związków a jutro o możliwość
adopcji i wychowywania dzieci. Bez nerwów, na spokojnie, zacząłem tłumaczyć że o takim radykalizmie nic nie mówiłem i też
pomysł z adopcją dzieci przez pary homoseksualne nie bardzo mi się podoba i generalnie jestem przeciwny, ale jeśli już ktoś
decyduje się, na życie z kimś pod jednym dachem to powinien mieć prawnie zagwarantowany status normalnej jednostki społecznej
jaką jest obecnie mąż i żona.
Co komu szkodzi, że dwóch panów, albo dwie panie razem się rozliczą w zeznaniu podatkowym i będą miały prawa spadkowe i inne
przywileje jakich obecnie nie mają? To jest ich wybór i nic mi do tego. Czy mi się to podoba czy nie należy ich wybór
uszanować. W tym momencie dyskusja została zakończona. Koleżanka powiedziała, że nie życzy sobie, żeby homoseksualiści
zajmowali w stosunku do niej pozycje 'roszczeniowe' i nie zgadza się na to, żeby:
adoptowali dzieci (już nie powtarzałem, że nic takiego nie mówiłem)
zakładali rodziny
manifestowali na ulicach w momencie kiedy Ona jedzie samochodem
I na tym stanęło. Ja już nie miałem siły dyskutować i każdy z nas odszedł w inną stronę do swoich obowiązków.
A ja powtórzę jeszcze raz. NIE MOJA SPRAWA.
Już w domu przyszła mi jeszcze jedna myśl, o której kiedyś Słońce mi powiedziało a o której zapomniałem,
ale może i lepiej bo sama myśl jest 'rewolucyjna'. Ale po kolei.
Słońce moje mieszkając jeszcze w K. chodziło do domu dziecka poopiekować się maluszkami. Historie jaki mi opowiadała i
sytuacje jakie widziała do tej pory powodują, u mnie gęsią skórkę. Wyobraźcie sobie, że wchodzicie do pokoju gdzie siedzą
dzieciaki i 20 par rączek od razu wyskakuje w górę bo każde dziecko, chce się po prostu przytulić.
Tak się składa, że w ich dotychczasowym pięcio-sześcio letnim życiu nie były przytulane przez rodziców, nie miały okazji
usnąć tacie na rękach czy pogłaskać mamę po włosach, i jestem pweny że mają w nosie to, czy ktoś jest homo czy hetero.
Czarny czy biały. Żyd czy chrześcijanin. Po prostu CHCĄ SIĘ ZA WSZELKĄ CENĘ PRZYTULIĆ bo do tej pory nigdy tego nie
robiły i nawet nie wiedzą jak to jest.
Z tych opowieści Słońca z domu dziecka utkwiła mi jeszcze historia dzieciaka, który jak to dzieci czasem robią narobił w
pieluchę. Niestety dla tego dzieciaka, nikt się nim nie zainteresował, przez co leżał tak w brudnej pielusze jakiś czas.
Jak to Słońce barwnie określiło dzieciak był dosłownie uwalony kupą po pachy. Kupa była przyschnięta do ciała co wskazuje, że
leżał tak brudny co najmniej parę godzin. To może lepiej dla niego by było jeśli zostałby adoptowany przez rodziców
gejów/lesbijki niż leżeć i gnić bo akurat nikt nie miał czasu się nim zająć.
Ciekaw jestem co by na taką myśl powiedział Roman G. powszechnie zwany Giertychem :)
Co do par okazujących sobie uczucia. Szczerze mówiąc rażą mnie parki bawiące się publicznie w \"mózgojada\", bez znaczenia czy są hetero czy homo. Ale buziak w czoło, spacer za rękę, objęcie czy to w wykonaniu pary homoseksualnej czy heteroseksualnej, nie powinien nikomu przeszkadzać.
Skoro ja kocham, to dlaczego by innym bronić prawa do miłości?
Dodaj komentarz