paź 01 2005

Bieg niezgody


Komentarze: 3

Wczoraj kładąc się zapowiedziałem Słońcu, że wstaję rano o 5:30 i idę biegać. Jęk niezgody, jaki Słońce wydało, podpowiedział mojej detektywistycznej duszy, że tak ranna pobudka nie przejdzie. Jeszcze próbowałem przekonać Ją i dyskutować przez chwilę, ale w sumie łatwo poległem. Jakby nie było budzik tak samo obudzi mnie jak i Słońce i nie ma powodu, żeby odbierać jej pół godziny snu.

Pomyślałem wtedy, że wstanę normalnie, o 6:00 kiedy włącza się radio budząc nas do pracy i zamiast 15 minut wylegiwania jeszcze w łóżku i 'dochodzenia' do siebie wstanę i przebiegnę się. Tak przynajmniej miało być w teorii.
W praktyce wyszło tak, że obudziłem się o 5:11 i już nie bardzo mogłem usnąć. Tu znowu pomyślałem, że skoro już jestem obudzony to poczekam pod kołderką 20 minut i wstanę. No i tak zrobiłem, a przynajmniej chciałem zrobić. Słońce obudziło się, kiedy wstawałem i myśląc, że zrobiłem to specjalnie i nie wyłączyłem, tak jak zapewniałem, budzika poprzedniego dnia obraziło się na mnie.
Tymczasem ja pomyślałem, że to Ona nie ma racji, bo budzika przecież nie było a wstałem sam z siebie i po cichutku chciałem wyjść. Koniec końców zły na wszystko położyłem się znowu i pół godziny przeczekałem w łóżku czekając aż włączy się radio i normalnie już wstanę. Pół godziny leżałem i wkurzałem się a spirala zdenerwowania coraz bardziej mnie zaślepiała tak, że nie byłem już w stanie logicznie myśleć ani tym bardziej spojrzeć na sprawę z innej niż moja strony (Słońce cały czas zwraca mi na to uwagę, i powtarza że nie umiem myśleć o innych tylko ja Ja JA).
Punktualnie 6:00 wstałem i zły na wszystko wyszedłem biegać.

Tego ranka nie odezwaliśmy się już do siebie a ja, kiedy zwoje mózgowe zaczęły już normalnie funkcjonować, skojarzyłem swoją głupotę i około południa przeprosiłem Słońce. Wieczorem poszliśmy na randkę, chociaż wyjście do pizzeri trudno nazwać randką, i zakopaliśmy topór wojenny.
Tylko, że jest jeszcze jeden problem. O ile rozmawiamy już ze sobą normalnie to nadal nie jestem przekonany, czy Słońce nie gniewa się już na mnie. Wczoraj powiedziała, że skoro ja nic nie robię to i Ona ma wszystko w nosie i nie będzie sprzątać mieszkania. Tylko Ona sprząta a ja do niczego ręki nie przyłożę tylko komputer i komputer. Wiem, że jeśli szybko czegoś nie zrobię w końcu Słońce wybuchnie i wykrzyczy mi to w twarz.

Dzisiaj jestem w pracy, a wieczorem idziemy na imprezę. Jutro niedziela i nie powinno się pracować, ale zamienię się w ‘kurę domową’ i ruszę tyłek, żeby coś zrobić. Jakby nie było kolejny raz Słońce ma rację.

Chce być dobrym narzeczonym, mężem, ojcem tylko, dlaczego mi to nie wychodzi? Dlaczego jestem ślepy na innych?

Podpisano EGOCENTRYK.


KKDK – (czyli Krótki Komentarz Do Komentarzy)

totylko_ja, Chaos Angel – Witam nowych członków – sympatyków:)

Ava – coraz rzadziej masz czas? Skąd ja to znam?:)

my_space – skoro już tak o zdrowiu mówisz to skojarzyło mi się. Fajne jest jak biegnę rano i mijam ludzi o ‘szarych’ twarzach z papierosem w ręku. Ich spojrzenie mówi wszystko...WARIAT:)

zapiski-taty : :
zdziku20
04 maja 2017, 14:40
pizza jednak jednoczy ...
03 października 2005, 17:06
...wiem coś o muchach w nosie o świcie ;),twoja postawa jest zaskakująca,oczywiście w pozytywnym sensie...dostrzegasz swoje błędy,analizujesz i próbujesz je naprawiać,co więcej krytyka nie spływa po tobie jak woda po kaczce...poza tym...nikt nie jest doskonały i uważam,że Słoneczko jest szczęściarą i myślę,że doskonale zdaje sobie z tego sprawę ;)) ,pozdrawiam!
01 października 2005, 18:42
Hehehe...moze nie powinnam,ale usmialam sie czytajac poczatek.W sumie to smieje sie caly czas....i jeszcze ten KKDK hehehhe
Przepraszam,jesli nie powinnam sie tak cieszyc,bo przeciez wywolalo to was obojgu jakies niezbyt pozytywne emocje..,ale rankiem zly humor jest dozwolony przeciez.Mysle,ze z perspektywy czasu,cala ta historia bedzie zabawna takze dla was.
Udanej imprezy!

Dodaj komentarz