Archiwum 29 stycznia 2008


sty 29 2008 Gruźlica cz. III
Komentarze: 2

Kolejny etap - szpital w O. 

Dojeżdżam pociągiem mniej więcej na 14. Krótka chwila na izbie przyjęć i 10 minut później ląduje w pokoju na swoim łóżku. Siedem twarzy patrzy na mnie a ja niepewnie na nich, no bo w końcu to mój pierwszy pobyt w szpitalu, przynajmniej pierwszy tak długi pobyt.

Trafiło mi się łóżko w rogu zaraz przy drzwiach, łóżko ładnie wyprofilowane w kształcie łódki, raczej nie ma możliwości, żeby w nocy z niego spaść. Jeszcze tego nie wiem, ale nie raz zatęsknię za normalnym prostym materacem nie wygiętym w łuk przez niezliczone rzesze pensjonariuszy przede mną. Sąsiad widzi chyba, że mam nietęgą minę i z uśmiechem proponuje, że mnie oprowadzi i wszystko w szpitalu pokarze. No i zabiera mnie na turnee po oddziale, 30 sekund później wracamy do pokoju, a ja widziałem już wszystkie atrakcje i główne punkty mojego oddziału. To znaczy dowiedziałem się gdzie jest WC i gdzie jest rozdawalnia leków po jedzeniu.

Przyjechałem już po obchodzie, tak więc nie pozostaje mi nic innego jak czekać do następnego dnia. Rozpakowuje rzeczy, rozpłaszczam się, zakładam piżamę (obowiązujący strój wyjściowy w szpitalu) i robię to co robi każdy w pokoju - kładę się na łóżku. Trochę próbuję rozmawiać, trochę współtowarzysze niedoli zagadują, takie spokojne przełamywanie pierwszych lodów. Na szczęście sąsiad obok jest w moim wieku i gaduła. Jeszcze mi to nie przeszkadza tak więc jest fajnie. On gada, ja słucham od czasu do czasu coś wtrącam od siebie i tak mija dzień. I kolejny. I kolejny. I kolejny. I tydzień minął. I drugi tydzień. I trzeci... nuda.

Plan dnia według chorych na gruźlicę:

6:00 - Pobudka i włączenie radia "Złote przeboje" ("Złote przeboje" wywalczyłem bo jak przyszedłem to nastawione było RMF a tam cały czas ta sama sieczka)

6:01 - Lekarstwa. Dwie duże czerwone kapsułki dostarczone przez siostry (na czczo)

6:02 - Oblucje

6:30 - Poranna kawa i odpoczynek przy radiu w oczekiwaniu na śniadanie

7:00 - Pomiar temperatury

7:08 - Zapisanie zmierzonej temperatury na kartę. (Zapisują pielęgniarki, plus zawsze pytają czy było wypróżnienie. Jeśli było to stawiają kreskę w kratkę pod temperaturą (taki uproszczony rysunek stolca))

8:00 - Śniadanie (zupa mleczna, 5 kromek chleba, 3 plasterki wędliny i masła na 2 kanapki. Generalnie nadrabiali chlebem. Szybko uczę się dzielić 3 plasterki wędliny na 5 kromek, a masło wsmarowywać tylko w dziurki w chlebie, dzięki czemu na każdej kromce czuję delikatny smak masła i jeszcze delikatniejszy posmak wędliny.)

8:20 - Oddawanie talerzy i odbiór porannych leków (5 dwukolorowych kapsułek i 1 duża biała, gorzka, ohydna, stająca w gardle tabletka)

8:21 - Leżakowanie

10:00 - Obchód (Lekarz pyta czy wszystko w porządku, Ja odpowiadam, że tak. Lekarz pyta czy czegoś nie potrzebuję, Ja odpowiadam, że nie i na tym koniec)

10:02 - Leżakowanie

13:00 - Obiad (dobry, przynajmniej ja nie narzekam innym różnie, niektórym smakuje innym nie)

13:20 - Oddajemy talerze i odbiór popołudniowych leków (1 duża, ohydna, gorzka niedobra) 

13:21 - Leżakowanie

16:30 - Pomiar temperatury

16:31 - Zapisanie temperatury plus pytanie o stolec u tych, u których nie ma porannej kreski.

16:50 - Włączamy TV (na dwójce nadają stare seriale. "Zmiennicy" "4 pancerni i pies" itp. W weekend - Małysz)

17:00 - Kolacja (5 kromek chleba, liść kapusty pekińskiej, parówka (ostatnia i na dodatek Hrabiego Bary Kenta), masło na dwie kromki)

17:20 - Oddajemy brudne talerze (z żalem bo seriale fajne) i odbiór leków wieczornych (1 duża, ohydna...)

17:21 - Leżakowanie

20:00 - Przychodzą siostry i pytają czy ktoś nie ma gorączki. Jak nikt nie ma to ok, jak ktoś ma to paracetamol i też ok. Nie przerywamy Leżakowania.

21:50 (około) - ostatni gasi światło, wcześniej jeszcze prysznic i mycie zębów. Jutro to samo. i tak przez 7 tygodni.

 

cdn... W następnym odcinku (ostatnim) napisze jakich tam ludzi spotkałem. Fajne chłopaki zasługują na dokładniejszy opis. Chciałem dzisiaj opisać ale lecę do Słońca bo właśnie mi powiedziało, że poczuła ruchy dzidziusia naszego :). Kurcze kurcze kurcze jakie to musi być fajne uczucie czuć tak jak dzidziuś kopie od środka.

zapiski-taty : :